MPM Kalina Garden

Strefa przy basenie porażka. Stoliki mocno zużyte, może brudne. Woda w basenie bardzo zimna, chyba dalej chłodzona a przy wrześniowej temperaturze 25 stopni nie dało się do niej wejść. Po stolikach i leżakach przy basenie obawiałam się restauracji. Tam czystość była na lepszym poziomie. Pokój i łazienka też ok, bez luksusów, ale wyposażona w ręcznik ( nie wymienione ani razu z wyjątkiem tego do stóp), szampon, żel od prysznic a jak wcześniej spodziewałam się katastrofy. W nocy zimno. Nie dało się nagrzać klimatyzacją - działało ewentualne chłodzenie, ktorego nie używaliśmy. Dobrze, że w szafie były zapasowe kołdry, to używaliśmy ich do dodatkowego okrycia. I piszę to też z perspektywy męża, dla ktorego 25 stopni to upał. Nie wiem ile było w pokoju, ale on też pierwszej nocy zmarzł ( później przypomnieliśmy sobie o kołdrach). Prześcieradła nie były dobrze wyprane. Brak czajnika w pokoju. Nie ma możliwości przygotowania sobie czegoś ciepłego w pokoju. Jedzenie: mięso na obiad najczęściej bylo zimne, ewentualnie letnie, ale po dojściu do stolika i tak ostygło. Raz na śniadanie nałożyłam sobie pankejki i były lodowate! Koleżanka stwierdziła, że przesadzam, ale zmieniła zdanie po chwyceniu jednego z nich do ręki. Być może jedzenie to jest wcześniej przygotowywane, mrożone i nie zdarzyło się nagrzać. Co do temperatury obiadu bądź owych pankejków. Czy poszliśmy od razu na śniadanie/ obiad czy w połowie trwania czy pod koniec efekt był podobny. Choć nie rozumiem, bo przy płytach z jedzeniem był kucharz, który, no na bieżąco coś smażył...a przynajmniej tak to wyglądało. Herbatę można było zrobić sobie ciepłą, jesli nie natrafiło się na dopiero co zamontowaną butlę. Wtedy trzeba było poczekać. Raz zalałam ją zimną wodą, bo nie zwróciłam uwagi, że pali się lampka ( trwało nagrzewanie). Lokalizacja: blisko do plaży, z 5min. na nogach, jak dla mnie odległość w opisie hotelu jest zaniżona. Koleżanka była przekonana, że musi być jeszcze inne dojście do plaży. Nie było. Dojście promenadą, dużo sklepów i restauracji, ceny jak w Polsce tzn. nie korzystaliśmy z klubów, więc się nie wypowiem, ale w jednym z barów korzystałam z WC i i tak musiałam za skorzystanie zapłacić. Wieczorami jest gdzie potańczyć, ale przy hotelu na małej scenie animatorzy mistrzowie - to muszę pochwalić. Fajna muzyka i starali się wyciągnąć ludzi do poruszania się. Sama plaża ok, niestety hotel nie ma wytyczonej strefy, więc zostaje samemu się rozłożyć. Czytałam, że wypożyczenie leżaka i ręcznika jest drogie, więc zaopatrzyłam się w większe ilości pakując się na wczasy. Doby dobrze pilnują. Bylam w Turcji i mimo, że doba się nie rozpoczęła mogłam z wszystkiego korzystać ( oprócz pokoju). Tu byliśmy o 12 i o 14 wysłano nas na przekąski. Gdzie tylko frytki i pizza były ok. Parówki i mięso do burgera raz zimne raz ciepłe, odrzucały nas. Przekąski zawsze te same frytki, pizza, hamburger, hot dog. Drinki: trzeba przyznać, że w smaku były ok. I plus rozlewania wina do kolacji-można było wejść i brać już nalane czerwone/białe/różowe. Wracając do doby: kończy się o 11.00 ale autobus biura miał być o 7.40. od 7.30 było śniadanie. Zeszliśmy 7.20 z pytaniem czy możemy już wejść i wyjaśnieniem o co chodzi. Nie ma takiej opcji. 7min śniadania z wejściem. Bo 7.37 już pan z autobusu sprawdzał obecność. Zawiodłam się. Siostra była też w Bułgarii w hotelu czterogwiazdkowym, ale jak pokazywała mi zdjecia i opowiadała o allincluzive to przepaść. Tu jedyną atrakcją na zewnatrz był ping pong z mocno zużytym stołem i paletkami. I z chronioną piłeczką. Trzeba było znaleźć animatora i o nią prosić. Została tylko jedna. W budynku za opłatą był bilard i parę drobnych gier. Blisko przystanek autobusowy.