Corallia Beach

Cóż... Hotel w stylu mocno zapuszczonego Gierka. Wiedzieliśmy o tym przed wyjazdem ale mimo wszystko rzeczywistość okazała się jeszcze gorsza niż opinie. Brud. Smród. Zniszczone meble. Pordzewiała armatura. Brak WiFi (hotel kłamie, że jest- tak, ale tylko w recepcji która swoją drogą jest i klimatyzowana i w miarę przyzwoicie wygląda- miłe złego początki). Klimatyzacja w formie niechłodzącego traktora 100dB. Brak markiz więc słońce prosto w okno, w nocy jak w saunie. Okno otworzysz, zjedzą cię komary bo nie ma moskitiery. W czajniku kamień, bynajmniej nie filozoficzny. Pluskwy (poznani współgoście nawet twarze całe w kropkach po ugryzieniach), mrówki, karaluchy- pełen pakiet. Śniadania niby wybór ale świeżość większości produktów wątpliwa. Za to owoce- tu bajka. Obiadokolacje- coś można było wybrać, za to zero napojów w cenie- nawet zwykłej wody, a czasem bez popicia nie dało się przełknąć. Obsługa nierówno- od wspaniałej do beznadziejnej, pełen wachlarz.

Mógłbym napisać wypracowanie nawet na temat minusów ale szkoda czasu.

Na temat plusów- tylko dwa i pół: piękna plaża, piękny widok i pół plusa za lokalizację. Trochę w oddali od większego wyboru sklepów czy restauracji.

Mimo wszystko wyjazd się udał- ale na pewno nie ze względu na hotel.