Life Resorts Coral Hills

Hotel ogólnie czysty i ładny jak na egipskie standardy. Jedzenie monotonne, ale smaczne, każdy miał co zjeść, głodnemu się nie chodziło. Kolacja a'la carte włoska obfita i bardzo pyszna, polecam. Plaża i tu problem, jakby jej nie było, bez butów nie da się wejść, kamieniste dno i wszędzie pozostałości po rafie. Jest jednak pomost i z niego zejście do morza, gdzie od razu wpływamy w piękną rafę z kolorowymi rybkami. Rafa pół na pół, częściowo żywa, częściowo obumarła, jednak kolory jeszcze ma i jest co podziwiać. Słabe animacje, ogólnie wrażenie jakby animatorzy nie za bardzo ogarniali co się dzieje i co mają robić. Baseny w części głównej super. W części przy zjeżdżalniach, przez pierwsze dni były ok, potem chyba coś im się zabrudziły, bo lali ogromne ilości chloru bądź czegoś tam jeszcze, że woda przypominała mleko... odechciewało się pływać, na szczęście obyło się bez żądnej alergii i zniszczonych kostiumów. Zjeżdżalnie działały co dzień, bardzo fajne dla dzieci i dorosłych. Ciężko o leżaki, ludzie zajmują z rana ręcznikami, trzeba dobrze szukać. Ogólnie na pobyć 7-dniowy dla niewymagających hotel ok. A i najgorsza wada KOMARY! Od cholery ich tam! Niby psikają, ale to nic nie daje, co dzień byłam wieczorem cholernie pogryziona, a na terenie amfiteatru i plaży to już była tragedia, również w lobby gryzły na potęgę, wieczorem nie dało się posiedzieć.