Kacjak

Jedyną zaletą hotelu jest jego lokalizacja. Piękny widok, czysta woda, blisko do domów. W hotelu jest wiele potencjału, ale niestety pozostaje on niewykorzystany. W okolicy jest niewiele koszy na śmieci, więc jest dużo śmieci (nawet pieluchy w krzakach itp.). Nie ma żadnej animacji, wbrew opisowi, bo boiska sportowe są wykorzystywane jako parking. Spędziliśmy tydzień, pokój nie był posprzątany ani razu, ręczniki miały być wymieniane co 3 dni, ale to się nie wydarzyło. Podwójne łóżko okazało się dwoma pojedynczymi łóżkami z ogromną dziurą między nimi, a materac na jednym z łóżek był krótszy od ramy łóżka. Na oknach nie było moskitier, więc nie mogliśmy ich otwierać w nocy, a było bardzo gorąco (oczywiście brak klimatyzacji). Lampy były pokryte martwymi owadami, więc było mało światła. W pokoju był tylko jeden gniazdko elektryczne, i to na wysokości głowy w pobliżu wejścia. W pokoju nie było również lodówki, czego bardzo brakowało latem. Brak wifi w pokoju, właściwie w większości obszaru. Tylko w jednej części plaży, przy recepcji i w restauracji. Restauracja jest najsłabszym punktem hotelu. Widok jest bardzo ładny, ale to wszystko, co można o niej powiedzieć. Na śniadanie jest plastikowy ser i szynka, kawa filtrowana, jeden rodzaj warzyw i miska pączków, które są uzupełniane tylko co godzinę, chociaż znikają w 5 minut. Śniadanie trwa do godziny 10, ale to, co się skończy po godzinie 9, nie jest uzupełniane. Obiad jest taki sam. To samo jedzenie codziennie. Kolczasty ryby, gumowate mięsa, rozcieńczone zupy. Słodycze to budyń codziennie, a na początku obiadu 10 porcji bardziej pysznego deseru, które goście zabierają natychmiast, a personel nie przynosi więcej. Jest również lody, które są pyszne, ale kelner mówi, żeby włożyć je do małego kubka zamiast dużego, bo duży kubek może pomieścić za dużo. Jedzenie prawie nigdy nie jest uzupełniane. Jeśli zabraknie sałatki (również tej samej codziennie), nie uzupełniają jej, po prostu zabierają miskę i przesuwają ją obok, żeby nie było dziury. Kelnerzy są niedoświadczeni, wolni, bez uśmiechu, zawsze mają wrażenie, że są w drodze, prawie cię przepychają. Wokół restauracji krążą z małym wózkiem, żeby zbierać resztki. Ten wózek jest cały czas na oczach klientów, nie zabierają go do tyłu, to naprawdę zabija apetyt. Talerze są brudne, podłoga pełna resztek jedzenia, jeśli coś się rozleje, kładą karton, żeby to wchłonąć, i nie sprzątają tego. Restauracja ma taras, który zawsze jest pełny, ale nie nakrywają stołów, tylko wewnątrz. Brakuje ciągle czystych sztućców, nigdzie ich nie ma.