4834 opinie
Chcesz wyjechać do tego hotelu? Sprawdź oferty!
Hotel
Lubiany hotel pełen kolorów i atrakcji, wyremontowany w 2019 r. Dogodna lokalizacja (blisko promenada, ocean, plaża, centrum), panoramiczne widoki, zajęcia sportowe, basen bez krawędzi, zjeżdżalnie wodne dla dzieci, piękny tropikalny ogród. Świetne miejsce na wypoczynek, zabawę i bazę wypadową do zwiedzania wyspy.
Położenie
San Augustin, z przepięknym widokiem na ocean i pobliskie turystyczne miejscowości; ok. 8 km od miejscowości Meloneras, ok. 28 km od portu lotniczego.
Plaża
Plaża, publiczna, piaszczysto-żwirowa, szeroka z łagodnym zejściem do wody jest oddalona o 350 metrów od hotelu.
Dostęp do internetu
W hotelu dostępne jest Wi-Fi.
Sport i rekreacja
2 baseny dla dorosłych, 3 jacuzzi, dzienny i wieczorny program animacyjny dla dorosłych i dzieci, mini-klub dla dzieci, tenis stołowy, piłka wodna, siatkówka na plaży, aerobik, rzutki, strzelanie z łuku, piłkarzyki, tenis ziemny, bilard, masaże, cyber cafe, klub nurkowy.
Dla dzieci
Dla najmłodszych gości hotel oferuje basen dla dzieci (ok. 190 m kw.), splash (brodzik z fontannami), plac zabaw, wysokie krzesełka, miniklub, animacje, wypożyczenie akcesoriów niemowlęcych, łóżeczka niemowlęce, opiekunka do dziecka.
Rozrywka
W hotelu odbywają się dzienne i wieczorne animacje dla dzieci i dorosłych.
Pokój, animacje, teren hotelu oraz lokalizacja blisko pięknej plaży bardzo nam się podobały,natomiast jedzenie monotonne.
Lokalizacja oraz teren hotelu.
Jedzenie
Hotel bardzo dobry, pokoje czyste, obsługa na wysokim poziomie , uprzejma i pomocna.
Piękne położenie
Brak
Bardzo fajny obiekt, pokoje przestronne i dobrze wyposażone, internet działa zadowalająco, obsługa bardz dobra. Baseny super, podgrzewane. Restauracja duża, jedzenie urozmaicone. Okolica hotelu spokojna, do plaży trzeba się przejść ale to rzut beretem, hotel jest usytowany wysoko, a do plaży prowadzą schody. Przed hotelem dość tania wypożyczania aut.
Park palmowy, jedzenie, internet, podgrzewany basen
Z minusów wymieniłbym brak parasoli przy leżakach, ale rekompensuje to park palmowy gdzie można schować się w cieniu. Nieco denerwujące są gołebie, które w zewnętrznym barze urządziły sobie jadalnie, niestety dokarmiane są przez dzieci frytkami, kończy się to tym że łażą nawet po stołach.
Hotel świetny , naprawdę nie ma się do czego przyczepić .
Bardzo czysto , świetne urozmaicone jedzenie
Położenie
Zdecydowanie odradzamy, a zwłaszcza przyjazd tu z Itaką która każe sobie płacić za pobyt w 4 gwiazdkowym hotelu który w porywach na 2 gwiazdki najwyżej zasługuje! Dzień przed przybyciem do tego hotelu wysłaliśmy na jego adres maila z prośbą o dwa odpowiednie pokoje obok siebie, bo jedna osoba z naszej grupy jest osobą niepełnosprawną. Reakcją na naszego maila było zameldowanie nas w dwóch pokojach blisko siebie, ale w budynku na piętrze pierwszym w którym winda nie działałam (bo była w remoncie) przez cały nasz pobyt tam. Musieliśmy wnieść (wyjeżdżając znieść) sami nasze walizki na pierwsze piętro. Pewnego dnia naszego pobytu jacyś (...) pomalowali drzwi tej windy i ich futryny na piętrach od 0 do 4 tak śmierdzącą farbą, że na klatce schodowej budynku, na korytarzach i w pokojach śmierdziało tragicznie przez 2-3 dni. Dwa dni wcześniej inni (...) pomalowali farbą ściany klatki schodowej – też śmierdziało, tyle że mniej i inaczej. Oba pokoje dostaliśmy z „przepięknym” widokiem na dach części tego obiektu, rury na nim, uliczkę dojazdową dostawców towarów do tego hotelu i odbioru odpadów z niego oraz całodobowym szumem różnych agregatów– balkonu na noc nawet uchylić nie było można, bo szum agregatów nie dawał spać. Przy rejestracji w hotelu nie przekazano nam informacji w jakich godzinach co jest w nim i gdzie czynne, z czego możemy korzystać a z czego nie w ramach all inclusive. Bezpieczeństwo w pokojach hotelu musi być słabe, bo drzwi balkonowe prócz standardowych zabezpieczeń mają dodatkowo potężne toporne skoble do ich zamykania, korzystając z których można poważnie się pokaleczyć. A z drugiej strony dostać się na teren hotelu można bez żadnej kontroli, nikt tego nie pilnuje … Drzwi do pokoi są wyposażone w aż 5 sztuk zawiasów – po co? W łazienkach nie ma choćby grawitacyjnej wentylacji. Łazienka tonęła w parze po skorzystaniu z prysznica przez jedną osobę, a zapachy po przysłowiowej 2-ce długo się w niej utrzymywały i „zaszczycały” także cały pokój swym aromatem. Płyny w dozownikach na ścianach w łazience były tak śmierdzące, że nie dało się ich używać. Dozownik z płynem do mycia ciała był zamiast w kabinie prysznicowej to nad umywalką, co sugerowało mycie się w umywalce zamiast pod prysznicem. W pokojach brakowało stołu, biurka czy czegoś podobnego na czym na urlopie można czasem popracować. Szaf na ubrania w pokojach nie było - w zamian kilka półek i poprzeczka z wieszakami, a wszystko zasłaniane zasłoną – jak prowizorka w bardzo ubogim domu studenckim. Koszy na śmieci w pokojach nie było. Były tylko bardzo małe w łazienkach. Spanie w pokojach to dwa osobne łóżka, które zbyt łatwo się od siebie oddalają. Chcąc się zbliżyć do swojej drugiej połówki można wpaść w przepaść. Figlowanie na dwóch łóżkach na raz grozi wypadkiem, a może i poważniejszymi konsekwencjami. Klimatyzacja w jednym pokoju działała poprawnie, ale w drugim już nie, ledwo chłodziła, a na zewnątrz 30 stopni. Jedzenie w restauracji było bardzo ubogie w wyborze i niesmaczne. Codziennie było prawie to samo na śniadanie, obiad i kolację. Jedzenie rzadko kiedy było czymkolwiek doprawione. Duża część tego która powinna być podawana ciepła była zimna. Niektóre pozycje z menu kończyły się w połowie danych posiłków. Część dań ewidentnie powstawała z dań z poprzednich posiłków. Kawa niedobra, soki i napoje sztuczne, nic naturalnego poza sokiem z pomidorów (który czasem był podawany sfermentowany, aż bomblował w szklance po nalaniu). Szklanki i kieliszki w większości wypadków były z obrzydliwymi zaciekami, zaciekami czego nie wiadomo – trzeba je było porządnie wycierać przed każdym użyciem. I zdarzało się, że ich brakowało. Sporo dzieci w różnym wieku grzebało gołymi rękoma w daniach, brało je palcami, kichało w nie, i nikt na to nie zwracał uwagi: ani obsługa restauracji ani opiekunowie tych dzieci. Kilka razy w restauracji widzieliśmy wędrujące przez nią kilkucentymetrowe karaluchy. Dwa udało nam się upolować, pozostałym udało się zbiec. Takie same karaluchy widywaliśmy także na klatce schodowej i korytarzach budynku hotelu w którym mieszkaliśmy. Obrzydlistwo! W restauracji ani razu nie widzieliśmy jakiegoś managera który by pilnował porządku w niej. Kilka razy staliśmy po kilkanaście minut w kolejce do restauracji, bo wolnych miejsc w niej nie było. Z niektórymi obsługującymi restauracje nie można się było porozumieć po angielsku i np. poprosić o widelec lub nóż. Trzeba było pilnować swoich talerzy i sztućców, bo obsługa potrafiła je czasem w mgnieniu oka sprzątnąć nam sprzed oczu nie pytając czy może je zabrać. Z hotelu do najbliższej plaży jest faktycznie ok. 500 m, ale w opisie Itaki ktoś nie dodał, że w tych 500 m są do pokonania min. 152 stopnie schodów, bardzo niewygodne i strome, a to coś jest do pokonania nie dla wszystkich. Na plażę jeździ bus hotelowy, ale tylko dwa razy dziennie o 9:00 i 11:30, i ma ograniczoną ilość miejsc. W hallu recepcyjnym mebli do siedzenia bardzo mało jak na hotel z taką ilością miejsc, i jakaś ich przypadkowa zbieranina. Recepcja tego hotelu absolutnie nie wygląda na przypisane mu cztery gwiazdki. „Udogodnienia dla os. z niepełnosprawnościami” to kpina na stronie Itaki: za udostępnienie miejsca parkingowego dla samochodu osoby niepełnosprawnej pobierają opłatę 7 euro za dobę. A pokój osobie niepełnosprawnej przydzielono jw.: pierwsze piętro bez windy! „Tropikalny ogród z widokiem na ocean” to kpina na stronie Itaki, bo go ledwo widać i to tylko z niektórych miejsc tego ogrodu. Przy zakwaterowaniu wymagany depozyt (płatny kartą lub gotówką) na poczet potencjalnych wydatków w hotelu: 50 EUR/pokój – już na dzień dobry gościa traktuje się jak … Z czymś takim nigdy w żadnym hotelu się nie spotkaliśmy. Animacje: prowadzone były tylko w języku hiszpańskim, angielskim i niemieckim, a Polaków było w tym hotelu baaardzo dużo. Rezydentka Itaki to totalna porażka. Na lotnisku jedyne co zrobiła to przywitała nas w imieniu Itaki na Gran Canaria i zostawiła samych sobie na łasce kierowcy autokaru który rozwoził nas do hoteli. Na pierwszym spotkaniu w hotelu z bardzo dużą grupą była jedynie zainteresowana sprzedażą wycieczek fakultatywnych. Na pytania „z Sali”, a dotyczące wielu z uczestników tego spotkania, odmówiła odpowiedzi, argumentując odmowę tym, że na wszelkie pytania będzie odpowiadać tylko indywidualnie. Na temat hotelu, jego otoczenia, jego najbliższych okolic NIC grupie nie opowiedziała. „Rezydent” zupełnie nie jest tożsame z ww. zachowaniem. Cytat z Wikipedia: „Rezydent turystyczny (ew. rezydent biura turystycznego) – zawód branży turystycznej. Przedstawiciel organizatora turystyki na kierunku wakacyjnym, którego obowiązkiem jest reprezentowanie swojego pracodawcy wobec klientów i podmiotów współpracujących z touroperatorem, nadzór nad zakontraktowanymi świadczeniami oraz szeroko rozumiana opieka nad turystami.”
Nie stwierdziliśmy.
Wymienione w opinii o hotelu.
Tripadvisor