Ermis (ex. Sunshine)

Na zgłaszane uwagi (zepsute drzwi, niedomykająca/otwierająca się lodówka, klimatyzacja głośniejsza niż odkurzacz, przy którym nie dało się spać, nie spływająca woda w łazience) właścicielka nam doradziła, żebyśmy zmienili hotel. Było na tyle nietypowo, że pierwszy raz faktycznie zmieniliśmy hotel w trakcie pobytu. Grecos zaproponował zmianę na hotel w tym samym standardzie z dopłatą (300zł+), więc woleliśmy dołożyć jeszcze trochę i wynająć porządny samodzielnie apartament na mieście.

Standard by mi odpowiadał, gdybym był max na 2 roku studiów, 20 lat temu.

Nie wykluczam, że innym to co zastaliśmy, mogłoby się podobać. Nie wykluczam, że mieliśmy pecha i tak trafiliśmy a inne pokoje były normalne, chociaż właścicielka utrzymywała, że wszystkie są takie same, co w sumie nie wiem czy działa na korzyść czy niekorzyść tego obiektu.

W sumie poza drzwiami nikogo nie obchodziło to co zgłaszaliśmy. Ktoś przyszedł naprawić drzwi bo przy otwieraniu z zewnątrz trzeba było je kopnąć do wewnątrz trzymając przekręcony kluczyk dłonią w zamku. Było to trudne bo ostra blacha przejeżdżała po kostkach u dłoni i kilka razy się zaciąłem. Ta próba naprawy drzwi skończyła się tym, że od tej pory był też kłopot z wychodzeniem a raz wybawił nas sąsiad, który otworzył nas z zewnątrz - przez pół godziny nikt nie odbierał telefonu z obsługi hotelu :-)

Doświadczenie jedyne w swoim rodzaju. Gdyby nie to, że pierwszego dnia pobytu opłaciliśmy rejsy na kolejne dwa dni przez co trzeba było wcześnie wstawać i nie było czasu na przeprowadzkę, to ucieklibyśmy już pierwszego dnia.