To nie typowy hotel, a kompleks domków położonych w zielonym ogrodzie
Pokoje przestronne, czyste, dobrze wyposażone
Obsługa super, bardzo mili i uczynni, jedzenie bardzo urozmaicone (byłem z wybrednym 5 latkiem i nie narzekał, że mu nie skmakuje ;)
Cały kompleks bezpośrednio przy plaży (ciemny wulkaniczny piasek)
Niedaleko mieści się miasteczko Rodney Bay, gdzie do białego rana można siedzieć w knajpkach z tubylcami i świetnie się bawić popijając drinki i paląc \"gadzie\".
Komunikacja - taksówki tanie więc innych środków lokomocji nie szukaliśmy, ale tubylcy zawsze chętnie podwiozą
Bardzo polecam tą wyspę i ten hotel - warto ją objechać, wspiąć się na Pitons, obejrzeć wulkan, przepłynąć się oryginalną \"Black Perl\" z Piratów z Karaibów