Leda Beach

Przydzielono nam pokój znajdujący się tuż nad restauracją, z bardzo głośną klimatyzacją i dosłownie rozsypującymi się meblami. Bez balkonu i bez tarasu. Aby zamieszkać w lepszym standardzie trzeba dopłacić 40 euro za dobę. Zaproponowana przez właściciela alternatywa to pokoje o podobnym standardzie z rozsypującymi się meblami w głównym budynku gdzie są przegniła barierki balkonów, lub w w zbiorczym budynku w którym w korytarzu jaskółki mają gniazda. Tak, jaskółki to urocze stworzenia, jednak perspektywa chodzenia po ich odchodach którymi jest gęsto usiany korytarz... zniechęca.

Postanowiliśmy sami wysprzątać swój pokój, ponieważ bród jaki w nim panował był odstręczający. W szafkach i za meblami znaleźliśmy tony kurzy, w rogach pokoju pajęczyny. Nawet w lodówce był osiadły brud. Tak, wewnątrz zardzewiałej lodówki półki były brudne. Po wyjściu spod prysznica okazało się, że podłoga jest zwyczajnie lepka i nasze stopy po przejściu przez pokój nadawały się do kolejnego mycia. Do końca pobytu chodziliśmy tam w klapkach. Zresztą po tym jak zobaczyliśmy że panie sprzątające używają tej samej wody do sprzątania jaskółczych odchodów i mycia pokoi, nie mieliśmy ochoty na jakikolwiek kontakt z podłogą. Nie wnikam czy to brak świadomości osób sprzątających czy po prostu lekceważenie higieny i zagrożenia zakażeniami od dzikiego ptactwa. Niesmak jest przeogromny.

W łazience była pleśń. Chlor, który kupiliśmy żeby to ogarnąć został podczas naszej nieobecności odlany i uzupełniony wodą. Mam nadzieję, że poszedł na podniesienie czystości hotelu a nie do prywatnych zapasów. Niestety panie grzebią w prywatnych przedmiotach gości :/ I chociaż poza brakiem chloru nie zauważyliśmy innych strat to wciąż jednak budzi wielki niesmak.

Napoje do kolacji są płatne. Jeśli płacisz od razu, zwróć uwagę czy odnotowano płatność. Inaczej narażasz się na próbę wyegzekwowania płatności po raz drugi. To samo dotyczy internetu i innych usług.