W wybranej destynacji mamy wiele świetnych hoteli. Wybierz, kiedy chcesz jechać i sprawdź nasze propozycje.
Meteory - spektakularne i monumentalne „klasztory zawieszone w niebie” - największa atrakcja turystyczna Grecji kontynentalnej.
Saloniki - bizantyjskie, wielokulturowe miasto z najstarszym zabytkiem - Rotundą z przełomu III i IV w. i Łukiem Galeriusza.
Park Narodowy Góry Olimp ze szlakami pieszymi i schroniskami górskimi - raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku.
Blisko morza czyste pokoje super jedzenie bardzo polecam
Jestem teraz na zielonej tutaj, hotel totalna tragedia, nie ma kabin prysznicowych, przez co zalewa sie caly kibel. Co do kibla to jeszcze problemem jest to ze się nie zamyka, a z kolegami boimy się spuścić wody w kiblu po ostatniej sytuacji (papier nie bral udziału). Niektóre łóżka są twarde jak szpitalne, jedzenie tez szpitalne. Ten basen jest pewnie zamknięty od niepamiętnych czasów. Położenie gniazdek to tez żart, jedno nad szafą, trzy tuż przy kranie. Podoba mi się natomiast położenie, blisko do starej leptokarii, morza, i innych przydatnych (zwłaszcza kiedy podają szpitalne jedzenie) rzeczy. Ogólnie położenie slay, ale hotel juz nie.
Położenie. Samo to ze jest w Grecji to cud, bo dużo kitków jest, I daja się głaskać.
Wszystko
W hotelu byliśmy całą rodziną (2+2) .Hotel fajny, czysty, pokój rodzinny wspaniały. Atmosferę wręcz rodzinną tworzyli przemili właściciele ( wówczas Stratos i Lica). Śniadanie kontynentalne w hotelu na miejscu, niczego nie brakowało. Obiady i kolacje w tawernie oddalonej ok.200m od hotelu ... Jedzenie przepyszne <3 ... Hotel usytuowany w zasadzie przy plaży. Cudowne widoki- z jednej strony morze, a z drugiej masyw Olimp. Miasteczko Leptokaria ładne , zwarte, z fajnym ryneczkiem, sklepikami i kawiarenkami, Są tu też biura podróży, niektóre prowadzone przez Polaków, oferujące wycieczki do Aten, na Meteory, na Termopile ... Jak dla mnie same plusy.
Fajne pokoje, czystość, miła atmosfera, blisko plaży, pyszne jedzenie ...
Troszkę za mały basen , poza tym bez zarzutu <3
Hotel beznadziejny. Właściciel jeszcze gorszy razem z tym kucharzem który wygląda jakby właśnie uciekł z więzienia!! Jedzenie paskudne -śmierdzi, codziennie to samo - a sałatki ze słoika. Mała porcje nakładane ręką przez "kucharza " lub żone właściciela. Sok do napojów jest tak rozcieńczony że wygląda jak woda -smakuje jeszcze gorzej. Na skargi tyrystów nikt nie reaguje!!!! Nawet biuro z którego jechałam ( OPEN TRAVEL -nic specjalnego i nie polecam go nikomu) ma turystów w "d...." Nie sprzątaja nawet między zmianami turnusów pokoje nie są posprzątane !!!!!!!!!!!!!!! OKROPIEŃSTWO!!!!! Najgorszy chotel w jakim byłam w Grecji!!!!!!!!!! Wróciłam właście w tym tygodniu i jestem oburzona!!!!!!!!!!!!
Nie polecam ani tego hotelu ani tego biura !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nie troszczą się o turystów jak tylko dostaną kasę (a taki wyjazd kosztuje niemała - ja płaciłam ponad 5000zł ) nie są juz przychylni ludziom i mało ich interesują ewentualne uwagi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Rezydent też nic nie robi, gdyż nic się nie poprawiło przez cały czas pobytu w tym brudzie itp.
Pomimo zamieszczonych kilku negatywnych opinii zdecydowaliśmy o wyborze tego hotelu. Niepochlebne zdanie o wyżywieniu i obsłudze nie potwierdziło się. W hotelu panuje miła atmosfera, obsługa jest uprzejma a właściciel dba o swoich gości. Jedyne negatywne odczucia dotyczą niestety zachowania naszych niektórych rodaków niepotrafiących przyjąć greckiego stylu życia, np. zachowania ciszy w godzinach sjesty. Z pełną odpowiedzialnością polecamy ten hotel.
pojechałem z ok tours - nikomu nie polecam jeden (biały) recznik na ponad tydzien. papu nie zjadliwe. o 9 wymeldowanie cały dzien trzeba siedziec na torbach ;/ syf
syf nie polecam a hotel nazywa sie moyses
Jedzenie beznadziejne...ciągle trzeba było chodzić do miasta...z obsługą ciężo się dogadać
HAHAHAAAAAAAAAAA-to jest HOTEL?? dla mnie to byl pensjonat albo schronisko...serio...PORAZKA!! Bylam na obozie z OK!tours...co do biura to sie nie wypowiadam bo to nie czas ani miejsce. Ale o samym "HOTELU" warto opowiedziec...nigdy nie spodziewalam sie luksusow jesli chodzi o hotel dla kolonistow...ale to bylo grube PRZEGIECIE!! Pierwszy raz spotkalam sie z tym zebym sama musiala sprzatac sobie pokoj i latac ze smieciami powrzucanymi do workow na smieci wielkosci woreczkow z marketu poza teren hotelu...z tym ze dostalam 1 recznik na prawie 2 tygodnie!! O zmieniae poscieli moglam pomarzyc...a przeciez wiadomo ze na obozach ludzie przemieszczaja sie z pokoju do pokoju i gdzie maja siedziec skoro krzesel nie ma??sadzaja tylki na moje lozko...a ja potem pod ta posciela spie....lazienka...hmmm lazienka...nie jestem pewna czy to miejsce o ktorym mysle mozna nazwac LAZIENKA...mala klitka wielkosci samochodu osobowego do ktorej aby wejsc trzeba pozniesc noge na pol metra(stopien)...smierdzi jak w stajni malutkie okienko ktore ledwo sie otwiera i prysznic...hahahahaaa to dopiero byl super widok...bateria prysznicowa przyocowana na wysokosci 45cm od podlogi...zero wytyczonego miejsca na ten oto "prysznic"woda lala sie po calej lazience, gdy do niej wchodzilam po kolezankach wode miala powyzej kostek u nog bo odplyw byl tak nowoczesny i wspanialy...woda wylewala sie do pokoju a wlasciciele chcac tego "uniknac"przypocowali do drzwi kawalek pekajacej marmurowej listwy...no i taaa po sprawie...a ja zapieprzalam z mopem po calym pokoju zeby sie wody pozbyc aby sie nie zabic....po prostu ZAL!! JEDZENIE!! ooo to tez godne uwagi ;] sniadanie..."BUFET"..."STOL SZWEDZKI"...mmm miodzio;] 2 rodzaje dzemu, zjalczale maslo prawie chodzacy chleb jak i pomidory....ser niezjadliwa wedlina jogurt naturalny platki sok kawa herbata....objadalam sie strasznie;] LUNCH!! TRAAGEEEDIAA!! byla to zupka-zlewka ostatniej kolacji...wszystko co nadawalo sie do wrzucenia do zupy...w niej ladowalo. Do tego kwalek chleba pol szklanki soku a potem woda-kranowka do bolu. Zero przypraw zero smaku...po prostu RZYGAC!! kolacja od czasu do czasu byla zjadliwa...z wyjatkiem niedopieczonej ryby czy kurczaka ;]OBSLUG!! haha to tez ciekawe...wlascicielami hotelu sa grecy...niby spoko na poczatku ale potem, gdy zbliza sie wyjazd pokazuja na co ich stac...babka ktora robi tam za sprzataczke zaczela sie drzec na mnie w dzien wyjazdu ze nie sprzatalam pokoju...ja sama dla siebie ze nie sprzatalam i teraz ona ma wiecej pracy....albo ze lazienka wylewa...zal pisac po prostu...facet-"BOSS" wyrzucil nas przed hotel i nie pozwoli przebywac nawet w recepcji, kapac sie mielismy pod wezem ogrodowym(120osob)...nie mielismy wstepu do hotelu chociaz dzien mielismy oplacony caly ;] Tak jak juz napisalam wlascicielami sa grecy albo hotelem i goscmi niby zajmuja sie polacy...co jest dla nich dodatkowym minusem ze sa polakami i rodakow tak traktuja...zgrywaja fajnych ale drza sie o byle co rzadza nami i mysla ze wszystko moga bo jestesmy niepelnoletni...nie mozna slowa nawet powiedziec o nic sie zapytac bo zaraz robia afere...zepsuja twoja wlasnosc to nie licz ze sie przyznaja czy przeprosza chociaz bylo kilku naocznych swiatkow...nie masz tam prawa...jestes ich wlasnoscia...traktuja cie jak bydlo ....pani rezydent...uuuhuhuh zmienia sie podobno ale jesli trwafisz na tzw-big-mom....gruba anka dla ktorej wszystko jest niemozliwe i nie da sie zalatwic to wspolczuje...kobieta nic nie robi zawsze jest jej ciezko zrobic cokolwiek...z taka tusza no to mozna powiedziec"nie dziwie sie" ale do cholery to jej praca!! non stop byly z nia problemy i tylko chciala na nas zarabiac dodatkowo..ustawiala nawet naszych opiekunow ktorzy wytrzeszczali na nia oczy nic nie mogac zrobic...trzymala sie z wlascicielami i obsluga wiec to mowi samo za siebie....po prostu podkreslam ZAL!!!!!! gdyby nie to ze blisko do miasta blisko do plazy fajni opiekunowie zarabista ekipa dobra metaxa to spisalabym te wakacje na stracone...tylko przez hotel i obsluge w nim....ale dzieki dla ekipyyyyy ciaaaaaoooo ludzieee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
P.S Jesli ktos zyczy sobie zdjecie jedzenia pokoju lazienki i "lokatorow"(karaluchy) to zapraszam....mail marri182@wp.pl
;)
PP.S Nie ma adekwatnej odpowiedzi do tego komu bym polecila ten hotel...moge tylko powiedziec ze slepym, gluchym, niemym, bewonnym jednoczesnie.
Muszę niestety podpisać się pod negatywnymi opiniami, wystawionymi przez innych użytkowników. Opowieści o lunchach z recyclingu w hotelu Mousses nie są ani trochę przesadzone :( Ale to nie jedyna wada tego hotelu - pokoje są mikroskopijne, po rozpakowaniu się nie ma gdzie nawet włożyć walizek - przez cały pobyt muszą stać w przejściu na środku pokoju. Obsługa arogancka i nieżyczliwa - ostatniego dnia wyrzucono nas razem z bagażami na placyk przed hotelem, skąd nie mogliśmy się ruszyć aż do przyjazdu autokaru, czyli ponad 12 godzin, bo naszych rzeczy nikt nie pilnował!
Nikomu nie polecam tego, eufemistycznie rzecz ujmując hotelu. No chyba, że ktoś lubi dojadać resztki posiłków po innych gościach...
Wspomnienia bardzo przyjemne :) Hotel w bardzo fajnym miejscu, bardzo blisko do plaży i do centrum Leptokarii. Naprawdę polecam :)
Ten "hotel" to czysta kpina => syf i malaria! Nie wspominając o obyczajach, jakie tam panują, np. nie można wrzucać papieru toaletowego do muszli!
Szczerze powiedziawszy Mousses to najgorszy hotel, w jakim kiedykolwiek bylam. W Polsce nawet akademiki maja lepszy standard. Pokoje sa male i brudne, najlepsze jeszcze te na pierwszym pietrze, bo na drugim jest goraco nie do wytrzymania, a na parterze wszyscy sie przeziebiaja od klimatyzacji. Obsluga - tragiczna: sprzataczka, poproszona o przyniesienie papieru toaletowego do ubikacji przy recepcji, stwierdzila, ze ona nawet dla siebie nie ma, a co dopiero dla gosci.
Jedzenie - gorsze chyba niż w schroniskach dla bezdomnych. Kucharz nie potrafi przyrzadzic nawet ryzu - wszystko doslownie plywa w tluszczu, naczynia i sztucce sa niedomyte, a na lunch serwuje sie resztki kolacji z poprzedniego dnia.
Do plazy wprawdzie nie jest daleko, jednak jej czystosc pozostawia wiele do zyczenia - w piasku pelno jest niedopalkow, a z braku toalet ludzie zalatwiaja swoje potrzeby fizjologiczne do morza (i nie mowie tylko o lzejszych potrzebach).
Jesli chodzi o zycie nocne, to takze nie nalezy nastawiac sie na nic specjalnego - w okolicy nie ma zadnych fajnych imprez - w dwoch istniejacych tam dyskotekach bawi sie kazdorazowo po 10 osob - przewaznie napalonych Albanow, ktorzy mysla, ze kazda dziewczyna z Polski jest latwa.
Kuchnia straszna, luche robione z resztek z kolacji. To straszne. Pokoje czyste jednak 4 osobowe bardzo ciasne - bynajmniej ten w którym ja gościłam. Jakis pan konserwator nieprzyjemny, rezydentka również gdy zgłosiłam ze pokój za ciasny stwierdziła, że dla mnie hotelu nie przebuduje. Dla wymagających bardzo bardzo niewiele.
Hotel beznadziejny!! Obsługa jeszcze gorsza!!! jedzenie - tragiczne, nakładane na tależe brudnymi łapami OKROPIEŃSTWO!!
Łazienki -syf!!!!
Zdecydowanie nie polecam!!!
Podobnie jak kilka osób, wypowiadających się wcześniej, w hotelu Mousses byłam na obozie z biurem OK! Tours, o którym mogę powiedzieć tylko tyle, że nie polecam go nikomu, kto nie chce zostać nałogowym alkoholikiem. Wychowawcy OK! Tours jeżdżą na te obozy chyba tylko po to, żeby się poopalać, a nie opiekować kimkolwiek. Wycieczki fakultatywne organizowane przez nich kosztują bajońskie sumy i oczywiącie trzeba wpłacić pieniądze w autokarze, lub pierwszego dnia pobytu, zanim można się zorientować, że w polskim biurze, położonym w odległoąci dwóch ulic od hotelu te same wycieczki są średnio o 10 euro tańsze. Co do samego hotelu, muszę niestety zgodzić się z niepochlebnymi opiniami poprzedników. Ale po kolei: POŁOŻENIE: Hotel faktycznie znajduje się w bardzo niewielkiej odległości od plaży (to chyba jego jedyna zaleta), która jednak sama w sobie nie wzbudza wielkiego zachwytu. W piasku pełno jest śmieci, przeżutych gum i niedopałków, a plażowicze bynajmniej nie fatygują się, żeby zapalić papierosa w jakimś wyznaczonym do tego miejscu. W związku z tym, że na plaży przy hotelu urządzone jest boisko do siatkówki, a obok funkcjonują 3 bary, prawie niemożliwe jest znalezienie miejsca, w którym można byłoby rozłożyć ręcznik wszyscy siedzą stłoczeni jak sardynki w puszce. Morze jest co prawda bardzo czyste, jednak szybko robi się głębokie i wszyscy tłoczą się na kawałku przy brzegu, bo ratownik w całej miejscowości jest tylko jeden. Zaletą natomiast są ustawione przy plaży prysznice, pod którymi można się wykąpać po wyjściu z morza, bo woda jest bardzo słona. Jeśli chodzi o funkcjonujšce w okolicy bary i restauracje, to możnaby znaleść kilka godnych polecenia. Niedaleko hotelu jest także supermarket i warte uwagi piekarnia oraz lodziarnia. Niestety, mimo iż jest to miejscowość turystyczna, mało który ze sprzedawców posługuje się angielskim w stopniu chociażby podstawowym, w niektórych sklepach jednak można dogadać się po polsku. Co do możliwości komunikacyjnych, to trudno mi się wypowiedzieć niedaleko hotelu znajduje się stacja kolejowa, a parę ulic dalej podejrzanie wyglądająca wypożyczalnia samochodów, jednak w całej Leptokarii nie widziałam ani jednego przystanku autobusowego. Jeśli zaś chodzi o położenie hotelu Mousses, to do cichych i kameralnych z pewnością ono nie należy. Ze wszystkich stron hotelu znajdują się ulice, które wprawdzie nie są zbyt ruchliwe, ale czasami zdarzy się jednak, że jakieś auto, lub motor przejedzie pod oknami. W nocy bardzo wyraśnie słychać pociągi, przejeżdżające kilkaset metrów dalej, przeszkadzać może także gwar dochodzšcy w głównej ulicy miasteczka i pobliskich hoteli. POKOJE: Tak jak wspominało już kilka osób przede mną pokoje są brudne. Pół biedy, że trzeba samemu sprzątać w trakcie turnusu i wynosić śmieci w jednorazówkach z supermarketu, bo nawet worków na śmieci w tym hotelu nie uświadczysz, ale pokoje nie były posprzątane nawet w dniu przyjazdu pod szafą i łóżkami walały się butelki i puszki, pozostawione przez poprzednich gości. Karaluchy co prawda widziałam tylko w sąsiednim pokoju, u nas natomiast zagnieździły się mrówki faraona. Wielkość także do imponujących nie należała jeśli jedna osoba chciała przejść przez pokój, pozostałe musiały usiąść na łóżkach, bo inaczej nie było miejsca. Co do wyposażenia zdecydowanym plusem była lodówka, która przy hotelowym jedzeniu bardzo się przydawała, reszta bez rewelacji: łóżka z materacami, w których czuć było każdą sprężynę, szafa z jednym wieszakiem na osobę, lustro, telewizor. Wtyczki do prądu umieszczone w ten sposób, że żeby dostać się do nich, trzeba było przesuwać łóżka. Klimatyzacja powyżej parteru na życzenie trzeba było opłacić ją za cały pobyt, mimo że włączyli ją dopiero drugiego dnia, a ostatniego trzeba było zdać pokoje do 9. Łazienka również nie za ciekawa w prysznicu nie było brodzika, więc po kąpieli wszystko dosłownie pływało. Jako że woda grzała się w zbiornikach, umieszczonych na dachu hotelu, jej ciśnienie i temperatura pozostawiały wiele do życzenia. Do ubikacji natomiast nie można było wrzucać papieru toaletowego, bo inaczej momentalnie się zapychała. POSIŁKI: Opowieść o posiłkach nadaje się do opowiedzenia greckiemu sanepidowi. Najbardziej jadalne ze wszystkiego były kolacje przykładowe menu to makaron z surowymi pomidorami, który w założeniu miał być chyba spaghetti, lub zimne ziemniaki z jakimiś niezidentyfikowanymi kawałkami mięsa. Obsługa polska kucharka - po prostu bezczelna. Podczas jednej kolacji zobaczywszy, że zostawiłam na talerzu kawałek mięsa, spytała, czy może go zabrać, bo ktoś prosił o dokładkę. Usłyszawszy moją odpowiedź, że trochę z tego kawałka odkroiłam, stwierdziła, że to nic nie szkodzi i podała tę porcję komu innemu. Następnego dnia nawet nie fatygowała się, żeby zapytać, tylko wzięła moje mięso w trakcie jedzenia. Po kolacji resztki segregowane sš na oczach gości do osobnych wiader i na następny dzień voila! robiona jest z nich zupka na lunch. Co zaś się tyczy śniadania, to funkcjonuje system szwedzkiego stołu, ale równie dobrze mogłoby być serwowane, bo wybór jest taki, że i tak trzeba wziąć wszystko, żeby się choć trochę najeść podaje się chleb z rodzaju pieczywa tostowego, żółty ser, wędlinę (ani razu nie odważyłam się jej spróbować), pomidory, cebulę, płatki z jogurtem i 2 rodzaje marmolady. Do każdego posiłku napoje rozcieńczone w proporcji niemalże 90% wody i 10% soku. Dobijające są także godziny posiłków na śniadanie o 8 połowa osób nie dawała rady wstać, natomiast po kolacji o 18 wszyscy chodzili dożywiać się do restauracji. HOTEL: O czymś takim jak sport, rozrywka i animacje w Mousses-ie raczej nie słyszeli. W hotelu znajdował się co prawda basen, o wymiarach niemalże olimpijskich jedna osoba mogła w nim na upartego popływać, jednakże przez większość czasu był zamknięty, a unoszący się z niego odór chloru zniechęcał nawet najbardziej spragnionych kąpieli. Obsługa i właściciele niegrzeczni, nie potrafią się porozumieć w żadnym języku świata, ostatniego dnia pobytu, po wymeldowaniu z pokoi nie pozwalali nawet siedzieć w recepcji 17 godzin czekaliśmy na autokar na dziedzińcu hotelu, a udostępniono nam tylko jedną toaletę, w której znajdowała się wyłącznie muszla i umywalka, a z drzwi wyciągnięto klucz.
W hotelu panuje nie miła atmosfera, P.Rezydent źle traktuje swoich podopiecznych, jest niemiła, nie uprzejma, wręcz wredna. W ostatnim dniu nawet nie mieliśmy się gdzie wykąpać- udostępnili nam jedną łazienkę to nie dość że była w nagannym stanie bez prysznica to jeszcze na 100 osób. Ostatniego dnia wymeldowaliśmy się o 9 rano i do 23 w nocy czekaliśmy na autokar, cały dzień na walizkach bez możliwości normalnej kąpieli, wycięczeni. Jeśli chodzi o posiłki to totalna beznadzieja(z wyjątkiem kolacji)....na śniadanie było codziennie to SAMO (pani kucharka krzyczała jeśli ktoś nie zjadł wszystkiego czego wziął ze Szweckiego stołu), a lunch składał się z zupki, a dokładniej zupki przyrządzonej z resztek poprzedniego obiadu. Niestety na wycieczkach jest też fatalna organizacja... Rezydentka ma gdzieś to że ktoś się zgubi i to jak będzie wyglądała wycieczka... Na cały dzień na wycieczkę do Aten dostaliśmy dwa rogaliki i nektarynkę oraz pół litra wody...Jedyne co dobre to położenie od plaży :P Ogólnie okolica bardzo przyjazna, fajni ludzie. Kierownik hotelu jest bardzo uprzejmym człowiekiem i to był jedyny fajny człowiek w tym hotelu (oczywiście oprócz naszych opiekunów- pozdrowienia dla opiekunów turnusu lipiec 2007!!! :*:*) Ale hotel ..porażka......Pokoje w beznadziejnym stanie...ciasne, łazienka po prostu żal...czekałam dwa dni aż naprawią niedziałający prysznic... Osobiście nie polecam HOTELU!!
Hotel jest wmiare, pokoje do wytrzymania ale troche male, lazienka tez troche mala ale da sie wytrzymac;) Plaza jest niedaleko wystarczy przejsc jedna ulice i zaraz morze, plaza jest zwirkowato piaszczysta a przy brzegu sa kamienie ale woda swietna moze troche zabardzo slona. Ludzie w miescie swietni, obsloga w barach tak samo jest gdzie sie pobawic;) Jest duzo polakow i sporo osob (grekow) zna troche polski mozna sie dogadac;) polecam osobom mlodym lubiacym rozrywke i kompiele w morzu;)
Ja również wrócilam z obozu z biura OK-torus :) i tak jak wszyscy mam podobne zastrzeżenia :/ hotel mały, pokoje dość ładne - nie polecam brac wiecej nizj 4 os. (ja mialam 6 os. a wygladal na 3-4 os:/ ), łazienki tez nie za fajne - nie ma wydzielonego miejsca na prysznic, woda leje sie po calej lazience. Wyżywienie straszne! Zgadzam sie z poprzedniczką , ze kucharz chyba nie uznaje przypraw ;) sniadania były nawet calkiem calkiem, jednak bez wiekszego urozmaicenia. Obiady- tzw. zupka- ochyda!!! Nie radze nawet na to chodzic ;) Obiado-kolacja niekiedy smaczna..ale bardzo zadko :P napoje dodawane do posilków byly stanwczo zabardzo rozcienczane!
Duzym plusem tego hotelu jest położenie tuż przy plaży i glownej ulicy, na ktorej znajduje sie pełno barów, restauracji. Rownie blisko jest do marketu i swego rodzaju deptaku gdzie jest pelno sklepikow z pamiątkami itp.
Właściciele hotelu to przemili ludzi, w porównaniu do rezydentki i pani rozdającej posilki( rządzi sie jakby była tu najwazniejsza osoba! )
Serdeczne pozdrowienia dla opiekuna- p.Mateusza ;) oraz współlokatorkek:aktywnej, agresywnej, grzecznej, jędrnej i optymistycznej xD :P