Najbardziej zdegustowana jestem klimatyzacją, a raczej jej brakiem. Niby ma działać od 18.00, ale włączali dopiero ok 18.30. Zabawne jest to, że uważają swoją restaurację chyba za elegancką, bo na pseudo kolację każą chodzić ubranym elegancko (stoi przed wejściem instrukcja ubioru). Tylko mam pytanie, jak można w takiej duchocie w pokoju przy 40 stopniach ubrać się elegancko i zrobić makijaż? Nie ma gdzie uciec przed upałem po plaży, ani się ochłodzić. Internet działa marnie tylko w recepcji. Za pilota do TV trzeba zapłacić kaucję 20 dinarów i nie warto bo tylko kilka programów w języku arabskim. Po wyjsciu z pokoju klimatyzacja zostaje wyłączona, lodówka itd itp. Polecam zabrać ze sobą z kraju duże kufle, inaczej bedziecie przez cały pobyt stać w wiecznej kolejce do barów tylko po to aby dostać niecałe200 ml jakiegoś napoju. Plaża tonie w śmieciach. Wychodząc z morza wyglądasz jak plastikowy ludzik, gdyż przyklejają się do ciała plastikowe torebki. Morze nagle oczyścili dokładnie 23 lipca, kiedy zjechało się szefostwo, gdyż zbliżalo się święto barana, a potem to już szkoda pisać bo to tragedia, nie wakacje. Ich złe traktowanie baranów tuż przed zarżnięciem jest nie do opisania. Na Medynie musiałam interweniować, biedaka trzymali bardzo długo, skrępowanego za nogi, przywiązanego rogami, tak, że zwierzę, nie miało możliwości ruchu, konało w słońcu z wywieszonym językiem. Na ciele byla pieczęć czerwonej ręki, chyba na jakiś znak. W Tunezji nadal mają barbarzyńskie obyczaje. Ci ludzie nie idą do przodu, zatrzymali się na barbarzyństwie i kochają się w plastiku. Masakra. Szefostwo, trzech braci nie znosi kotów, nie pozwalają siadać przy oknach, gdzie jest nieco chłodniej, aby ich nie dokarmiać. Jedzenie tragedia. Spaghetti to makaron z ketchupem. a szefowie siadają wsród klientów i dostają owoce morza, których ja nie uwidziałam. Przed czasem kończy się ala Nutella do naleśników, napoje, itd itp, noo tragedia.